Zagłada
zakliczyńskiego getta
Przeciwko Żydom
w czasie wojny były prowadzone różne akcje propagandowe, aby wywoływali
oni na sam widok obrzydzenie. Nie inaczej było również w
Zakliczynie. Niemcy rozwieszali plakaty, na których były zdjęcia z
karykaturami Żydów z wąsami i pejsami, w których plątały się
wszy. Napis brzmiał: „Żydzi – wszy – tyfus
plamisty”. Nikt jeszcze wtedy nie przypuszczał jednak jaki los
zgotują hitlerowcy Żydom. Ograniczano im swobody jak tylko można było.
Nakazano noszenie opasek na lewym ramieniu z gwiazdą syjonistyczną,
a dowiedziawszy się o tym, że niektórzy ściągają ją żeby można
było spokojnie zrobić zakupy, wyłapywali i rozstrzeliwali na
miejscu. Były to dopiero początki tego co miało stać się z Żydami
w całej Europie.
W
Zakliczynie Żydzi zabierani byli do przymusowych prac na terenie
gminy i poza nią np. w Wielkiej Wsi. Któregoś dnia padł rozkaz aby
wszyscy Żydzi spakowali się i wstawili w jednym miejscu w
Zakliczynie. Po wcześniejszym wysiedleniu wszystkich nieżydowskich
mieszkańców, w obrębie ulic Piłsudskiego, Malczewskiego i Browarki
utworzono getto dla Żydów, gdzie stłoczono około 1500 osób. Teren getta objął około 40 domów,
gdzie wprowadzono Żydów i ogrodzono cały teren parkanem z desek z
drutem kolczastym na górze. Bramę wjazdową zrobiono między domem
przy ulicy Piłsudskiego, w której mieścił się Judenrat, a domem
Ekerta przy rynku. Druga brama znajdowała się u wylotu ul. Piłsudskiego
na ul. Malczewskiego.
Plan
getta w Zakliczynie (Rysunek w oparciu o wskazówki Stefana Ściborowicza
wykonał Jan Szczerba)
Mieszkańcy
Zakliczyna pomimo tego, że za wejście na teren getta i za pomoc Żydom
groziła kara śmierci, próbowali jakoś im pomóc ponieważ byli to
przecież ich koledzy ze szkoły, przyjaciele, znajomi. Błagali o żywność.
Artykuł ten napisałem na podstawie tekstu umieszczonego w
"Zeszytach Wojnickich", którego autorzy przeprowadzili
rozmowę ze Stefanem Ściborowiczem dnia 16 czerwca 1993 roku. M.in. właśnie
on pomagał Żydom ryzykując życie. Kiedy do getta dostarczył
worek ziemniaków na jego oczach odegrały się straszne sceny, worek
rozszarpano a ziemniaki wyrywano sobie z rąk, panował straszny głód.
W getcie znajdowały się również osoby spoza Zakliczyna, byli Żydzi
z Gromnika, Wojnicza, Czchowa, Bobowej, Krakowa i innych miejscowości.
Pewnego
dnia do Zakliczyna przyjechała większa ilość Niemców i otoczyli
getto. Na rynku rozłożyli krzesła i parasole skąd kierowali całą
akcją. Nakazano Żydom zabranie tylko najwartościowszych rzeczy i
przygotowanie do opuszczenia getta. Kiedy wszyscy już się
zgromadzili Niemcy przeszukali mieszkania, a kiedy znaleźli chorą Żydówkę
siedzącą na łóżku rozstrzelali ją na miejscu. Wszystkich Żydów
popędzono na targowicę (osiedle XXV-lecia) i uformowano z nich
kolumnę, zastrzelono wtedy prawnika Kupfera, który dawał znać
Niemcom, że ta cała sytuacja go dziwi. Zostali oni wysłani do
Gromnika i wsadzeni w wagony z okienkami z drutu kolczastego, a na
dnie wagonów znajdowała się warstwa miału wapiennego. Następnie
wywieziono ich do obozu zagłady w Bełżcu. Było kilka prób
ukrycia się przed wywózką. W piwnicy przy ul. Piłsudskiego 33 ukryła się rodzina z
małym dzieckiem. Znaleziono ich jednak i umieszczono w areszcie
gminnym, ktoś nawet dostarczył im piłeczkę do żelaza, którą próbowali
przeciąć deskę. Nie zdążyli jednak i rozstrzelano ich gdzieś w kępie
nad Dunajcem. Rozstrzelano również szkolnego kolegę Stefan Ściborowicza,
ukrywał się na strychu jednego z domów przy ulicy Mickiewicza,
jednak jego też odnaleziono. Udało się jedynie uciec trzem Żydówkom,
Hudesowej wraz z córeczką i jej siostrze Ebenholz, ukrywał je przez
pewien czas Albin Chwiej zakliczynianin mieszkający w Woli Stróskiej.
Salcia Ebenholz po wojnie przyjechała do Zakliczyna, aby zorganizować
ekshumację rozstrzelanych.
W
getcie pozostało nadal kilkudziesięciu Żydów, którzy mieli porządkować
majątek żydowski do skrzyń. Następnie skrzynie te wywieziono
najprawdopodobniej do Niemiec, natomiast resztę łącznie z meblami
sprzedawano na rynku. Żydzi znajdujący się nadal w getcie żyli
nadzieją, że Niemcy ich oszczędzą i pozostawią przy życiu.
Jednak pewnego dnia ponownie przyjechała większa ilość hitlerowców,
otoczyli getto i przystąpili do likwidacji. Według informacji
przekazanej przez pana Jana Mietelskiego egzekucja miała miejsce 23
grudnia 1943 roku, w przeddzień wigilii, rozstrzelano wówczas 70 osób.
Żydów prowadzono w grupach po dwunastu na miejsce egzekucji koło bożnic.
Mieszkańcom Zakliczyna zabroniono wychodzenia z domów a nawet wyglądania
przez okna. Pan Ściborowicz obserwował egzekucję wraz z kolegę Gałkiewiczem
z domu przy ul. Malczewskiego 1. Dwóch Żydów próbowało uciec z
szeregu, jeden został zastrzelono, natomiast drugiemu udało się
uciec. Był to młody Żyd z Wojnicza. Skazańców rozstrzeliwano nad
wykopanym wcześniej dołkiem. W ostatniej partii prowadzonych na
rozstrzelanie było już tylko dwóch Żydów, jednym z nich był brat
Salci Ebenholz, która ocalała. On właśnie wskazał Niemcom w
kierunku gdzie obserwowali egzekucję Stefan Ściborowicz wraz z Gałkiewiczem.
Momentalnie padły w ich kierunku strzały, jednak szczęśliwie nie
trafiły celu. Po egzekucji dołek ze zwłokami zasypano wapnem i
ziemią, natomiast dozorowanie getta polecono straży ogniowej.
Z
balkonu tego domu obserwował Stefan Ściborowicza wraz z Gałkiewiczem
przebieg egzekucji - Fot. Zbigniew Zawiślak
Stefan
Ściborowicz - nestor kultury na ziemi zakliczyńskiej, w latach 70-tych wydzierżawił budynek przy ulicy
Mickiewicza w Zakliczynie, gdzie prowadził założony przez siebie
zespół teatralny. Kolekcjoner pamiątek ziemi zakliczyńskiej, co
doprowadziło do powstania Regionalnej Izby Pamiątek "Pod Wagą". Nazwa
"Waga" wzięta od konspiracyjnego pseudonimu Heleny Międzyrzeckiej,
która w czasie II wojny światowej mieszkała przy ulicy Mickiewicza
23, gdzie stworzyła punkt kontaktowy dla partyzantów z Armii
Krajowej. Inicjator i założyciel Samarytańskiego Towarzystwa
im. Jana Pawła w Zakliczynie oraz Domu Pogodnej Jesieni. Honorowy
Obywatel Miasta i Gminy Zakliczyn.
Źródło:
Zagłada
zakliczyńskiego getta : (tragedia wojnickich Żydów dopełniła się
w Zakliczynie)/ Stefan Ściborowicz //Zeszyty Wojnickie .-1993 nr 10
Rozmowa
z panem Stefanem Ściborowiczem odbyta 16 czerwca 1993 roku
dodano:
18 czerwca 2007
|